Emigracje
dębowieckie
Wykorzystując pobyt w Dębowcu Franciszka Czajka, dębowczanina od ponad 40
lat przebywającego w USA, w dniu 24 maja Stowarzyszenie zorganizowało spotkanie
z nim, poświęcone emigracjom dębowieckim. Pierwsze emigracje zarobkowe z
Dębowca, w okresie zaborów, zawsze za chlebem, miały miejsce w początkach XIX
w. do pobliskich Węgier. Miały one związek z
niewielką odległością do tego bogatszego
kraju, do którego prowadził przez Dębowiec stary szlak handlowy. Kolejna większa emigracja dotyczy 1876r. i Ameryki Południowej,
szczególnie Brazylii. Ten świeżo powstały kraj potrzebował rąk do pracy. Mocna
i często specjalnie nieprawdziwa agitacja, przed którą przestrzegały także
władze austriackie, skutkowała pierwszym
polskim transportem właśnie z terenu jasielskiego. W grupie
kilkudziesięciu osób wyjeżdżających z Dębowca znalazł się miedzy innymi Szymon
Dereniewicz z rodziną. Ówczesny proboszcz Jan Kopystyński żegnał grupę przy Mikołajku. Furmankami
odwiezion o ich do Tarnowa, skąd koleją udali się do Hamburga, by dalszą podróż
odbyć statkiem „Montevideo” do Bahia.
Dereniewicz wrócił po 10 latach. W Brazylii dorobił się znacznego
majątku i stał się dobrodziejem miejscowego kościoła sprawiając do niego zegar
wieżowy i ornaty, a do kościoła cmentarnego trzy dzwony. Losy potomków
emigrantów śledził ks. Aleksander Szerlągowski korespondując z Władysławem
Wójcikiem, pochodzącym z Zarzecza przedwojennym nauczycielem w Brazylii i
pracownikiem poselstwa polskiego w Buenos Aires. Ten kierunek wybierali również
dębowczanie i później. W 1907 roku wybrał go między innymi Nikodem Trzeciak. Do
Argentyny około 1925r. wyjechała do pracy także grupa dębowczan – Konstany
Słowiński, Stanisław Gajewski, Władysław Kawa, Józef Marek, Kazimier z Zawisza i
Tomasz Dąborowski. Ich droga prowadziła przez Marsylię. Tam pracowali oni
miedzy innymi przy budowie kolei patagońskiej, także w rejonie Ziemi Ognistej.
Największy jednak kierunek emigracyjny stanowiła Ameryka
Północna, szcze gólnie Stany Zjednoczone. Potężna grupa mieszkańców Dębowca
udała się tam do pracy tuż przed I wojną. Wyjeżdżały całe rodziny i z tej
emigracji w USA pozostało ponad 400 osób. Dębowczanie osiedlali się na
wschodnim wybrzeżu, szczególnie w okolicy Nowego Jorku, Bostonu, ale także w
Cleveland i Chicago. Nie znając języka przeżywali trudny czas. Z jego upływem
aklimatyzowali się i tworzyli silną grupę narodową, kultywującą obraz
przedwojennej Polski. W czasach powojennych szczodrze wspomagali rodziny w
kraju. Późniejsze emigracje, także zarobkowe, to lata powojenne, szczególnie po 1960r. Żadna z nich nie była już
tak liczna. W większości były one niejako wyjazdami do rodzin lub znajomych
przebywających w USA od emigracji z początku XXw.
Do stanowiska senatora ze stanu Nowa Anglia w wieku 30 lat
doszedł w 1937 r. potomek dębowczan, syn Jana i Ludwiki Skibińskich - Chester T.
Skibiński, pierwszy polski senator w USA. W grupie emigrantów z początku XX w.
znalazła się również Waleria / Eleonora / Markówna, która trafiła jako mamka do
domów późniejszych prezydentów USA – Wilsona i Roosvelta.
Franciszek Czajka podzielił się wspomnieniami o swojej
drodze do sukcesu w USA. Opowia dał o relacjach pomiędzy poszczególnymi grupami
emigrantów, jej obecnej kondycji oraz związkach z krajem przodków. Podkreślał,
że szybkie poznanie języka jest
niezbędne dla sięgania po wyższe szczeble awansu zawodowego. Jeśli przy tym
towarzyszą mu dobre umiejętności zawodowe i chęć poszerzania ich, jest to
dostrzegane i doceniane. Polscy specjaliści wielokrotnie uznawani są na jednych
z najlepszych. Warto przypomnieć, że na stronie Stowarzyszenia znajdują się
jego wspomnienia tak z okresu pobytu w kraju jak i losy amerykańskie.
|